6 kroków do własnego stylu, czyli jak uniknąć dekoratorskiej katastrofy w dobie internetu

Urządzić mieszkanie – wiśta wio, łatwo powiedzieć. Ze wszystkich stron bombardowany jesteś inspiracjami, ofertami; kup to, kup tamto. Oglądasz pinteresty, instagramy, blogi i im bardziej zagłębiasz się w temat, tym bardziej nie wiesz, czego chcesz. Uwaga – jesteś na dobrej drodze do totalnej dekoratorskiej katastrofy.

Wiem, co czujesz. Sama od kilku miesięcy urządzam swoje mieszkanie. Początkowo nie wiedziałam, w którym kierunku iść. Podobał mi się dziewczęcy, romantyczny klimat, pachnący lawendą styl prowansalski, postarzany shabby chic, surowy industrializm i wszechobecny styl skandynawski. Niezły miks, prawda?

Moja głowa pękała od pomysłów. Jednego dnia zachwycałam się minimalistycznym, prawie laboratoryjnym salonem, kolejny dzień przyniósł miłość do przecieranych mebli do łazienki à la Prowansja. Im dalej brnęłam w cudowny świat zdjęć wystylizowanych wnętrz, tkniętych – niczym magiczną różdżką – odrobiną Photoshopa, tym bardziej projekt mojego mieszkania zaczął przypominać odpustowy kiermasz.

Potrzebowałam zmiany. Patrzyłam na przepełnione pięknymi zdjęciami tablice na Pintereście i krzyczałam: „Dziewczyno, ogarnij się”. I tak też zrobiłam. Totalny reset. Wyłączyłam wszystkie źródła mojego niepokoju (czytaj: internet) i zrobiłam weekend offline.

I poszłam do fryzjera. Nie jest to może szczególnie emocjonująca informacja, ale dla mnie był to moment przełomowy. Czekając aż moje ukochane sombre będzie gotowe, natknęłam się na artykuł w babskim pisemku. Tytuł jego brzmiał: „Jak odnaleźć swój styl?”. Tekst traktował o modzie, ale nagle mnie olśniło: to jest to! Dlaczego nie przełożyć języka mody na język dekoracji wnętrz? I tu, i tu chodzi przecież o klasę, styl i gust. Artykuł wydarłam z gazety (przepraszam mojego fryzjera!) i z odświeżoną – dosłownie i w przenośni – głową pognałam do domu. Wzięłam sobie rady do serca. Efekt był niesamowity! Teraz chciałabym przekazać tobie swoje doświadczenie i spostrzeżenia. Zawsze lepiej uczyć się na cudzych błędach, prawda? Przed tobą sześć kroków, które pozwolą ci uniknąć dekoratorskiej katastrofy.

1. Oczyść głowę

Zaparz herbatę i wykasuj wszystko, co do tej pory zapisałeś. Wiem, że boli, ale czasami lepiej jest zacząć wszystko jeszcze raz od początku. Weź głęboki oddech i wyluzuj – jakość życia nie od tego zależy. Pozwól sobie na popełnienie błędów (napisała osoba, która codziennie siada na CZARNEJ sofie z BIAŁYMI przeszyciami – koszmar, nigdy więcej, never ever i no way!).  Skoncentruj się na jednym pomieszczeniu. Wybierając jednocześnie płytki do łazienki, dodatki do pokoju dziecięcego i sofę do salonu (tak, to znowu nawiązanie do mojej sofy!), bardzo utrudniasz sobie życie.

2. Otwórz Pinterest

Stwórz tablicę, nazwij ją np. kuchnia. Wpisz w wyszukiwarkę wybrane przez siebie pomieszczenie i entuzjastycznie przypinaj wszystko, co ci się podoba.

3. Idź spać

design

4. Wyspałeś się? Bardzo dobrze. Spójrz na tablicę jeszcze raz

Dalej to wszystko kupy się nie trzyma? Zacznij od siebie – w jakich miejscach dobrze się czujesz, jakimi kolorami lubisz się otaczać? Czy rzeczywiście masz ochotę codziennie siedzieć na sofie w róże (OK, obiecuję, że to już ostatni raz!), w pomieszczeniu z tapetą w różowe paski (ach, ten styl angielski!), czy tylko jest to magia zdjęcia? Przełóż to, co ci się podoba, na realne życie. Pamiętaj, że są to wystylizowane zdjęcia i działa na nich magia Photoshopa, a ty będziesz musiał w tak mieszkać w rzeczywistości. Bierz pod uwagę dzieci, koty i żonę/męża (tak, oni też mają coś do powiedzenia).

5. Zrób selekcję i usuń niepotrzebne zdjęcia

styl

6. Spójrz na te pozostałe

Co je łączy? Jakie kolory? Kształty? Faktury? Czemu to właśnie one przykuły twoją uwagę? Spisz wszystko na kartce i sam zobaczysz, jak cały ten dekoratorski chaos zmienia się w stylowy ład.

Nadal jestem na etapie urządzania mieszkania. Tylko że teraz już wiem, w jakim kierunku chcę podążać. Wiem, co mi w sercu gra. Owszem, nadal podoba mi się wiele rzeczy i zdarzają się małe skoki w bok. Eksperymentuję z kolorami, czasami próbuję łączyć różne style, jednak zawsze wracam do korzeni. Mam nadzieję, że mój poradnik zainspiruje cię do rozważnych poszukiwań. Pozostaje mi życzyć miłego dekorowania!

Anna Liszka

Autorka bloga 30wtrampkach.pl. Z wykształcenia inżynierka, z zawodu pracownik korporacji. Miłośniczka nordyckiego minimalizmu, wielbicielka fotografii oraz drobnych DIY. Instagramowy freak, uzależniony od zdjęć roślin i perspektywy flat lay. Ciągle od nowa urządza mieszkanie, nie rujnując przy tym swojego budżetu. Stale poszukuje inspiracji i pragnie być inspiracją dla innych.