10 oznak, że potrzebujesz architekta. Natychmiast
Architekci to nie torby Wittchena w Lidlu. Nie musisz ich mieć. Pan Henio w duecie z teściową i przy duchowym wsparciu koleżanki z pracy na pewno świetnie ci doradzą w kwestii twojego M i najnowszych trendów wnętrzarskich. Bo po co wydawać na architekta? Przecież czujesz, że jakoś to idzie, napędzane twoją determinacją i natchnione obrazkami z Pinteresta. Jest fajnie, coś się dzieje, gra muzyka. Twój wielki projekt na miarę Titanica majestatycznie sunie w stronę portu. I tylko w oddali nieśmiało majaczy wierzchołek góry lodowej. Więc zanim zaliczysz lądowanie bez telemarku, zobacz, jakie są pierwsze oznaki zbliżającej się katastrofy.
1. Twoi znajomi zaczęli cię unikać
Na początku wszyscy chętnie doradzali ci, co jest teraz na topie i co koniecznie musisz mieć w swoim mieszkaniu. Ale w momencie, gdy każda impreza zaczynała się i kończyła twoją dokładną analizą wykończenia lokum gospodarzy, jakoś przestano cię zapraszać. Jeśli koleżanka nagle musi pilnie wyjść po tym, jak proponujesz jej kolejny tour po Castoramie, a mama udaje, że coś trzeszczy w słuchawce, kiedy dzwonisz zapytać ją, czy te granatowe zasłony są NA PEWNO lepsze niż atramentowe, wiedz, że potrzebujesz pomocy. Specjalisty.
2. Żona szykuje papiery rozwodowe
Niezgodność kolorystyczna lub niedojrzałość projektowa w doborze zastawy stołowej do płytek podłogowych są najczęstszymi powodami rozwodów w ubiegłym roku. Nie czekaj więc, aż wasze małżeństwo rozbije się o wybór paneli w salonie. Dobry architekt działa lepiej niż Extraspasmina.
3. Na wieść o pomyśle na remont łazienki zapada krępująca cisza
Nie przejmuj się, z Howarda Schultza – założyciela Starbucksa – też się śmiali, gdy zaczynał uczyć Amerykanów pić cappuccino. To, że twoje pomysły na ułożenie płytek na suficie, odwrócenie wanny do góry dnem i zamontowanie WC na podeście nie spotkały się z oczekiwanym zachwytem i owacjami na stojąco, wcale nie oznacza, że są złe. Może po prostu są beznadziejne. Zadzwoń po architekta.
4. Dylatacja, ścianka kolankowa, rekuperator, podciąg – to nazwy chorób
Architekt zwolni cię z obowiązku znajomości tych słów albo dorzuci jeszcze kilka, którymi błyśniesz w towarzystwie. Na przykład taka „rura Spiro” brzmi nieźle.
5. Wszystko ci się podoba/nic ci się nie podoba
Zmienność nastrojów, rozdrażnienie, zaburzenia snu, histeria na widok płytek, nieuzasadniona ekscytacja, pobudzenie na słowo „remont” – to tylko niektóre oznaki nerwicy budowlanej, która dotyka 90% klientów marketów budowlanych. Pozostałe 10% ma architekta.
6. Masz potrzeby na 100 m² i budżet na 40 m²
Prawdziwe problemy pierwszego świata zaczynają się w momencie przekroczenia z uśmiechem progu nowego M i zorientowania się, że wydrukowany na A3 projekt jest większy od mieszkania. Jeśli ogarniająca cię panika – na myśl o jadących już trzema tirami pudłach i kartonach najpotrzebniejszych bibelotów – nieco mąci radość z odebrania kluczy do nowego lokum, szybko dzwoń po architekta.
7. Myślisz, że nie stać cię na architekta
Jeśli to twoje pierwsze mieszkanie i szukasz oszczędności, to jedyne, na co cię nie stać, to poprawianie błędów.
8. Kiedy nie wiesz, czego chcesz, ale chcesz tego bardzo
Nie wiesz, jak ma wyglądać twoja łazienka, ale wiesz, że ma być z efektem WOW? Chcesz, żeby sypialnia była ciepła, ale oprócz rozkręcenia grzejników nie wiesz, jak to zrobić? Kuchnia ma być funkcjonalna, ale nie masz pojęcia, co to oznacza? Zdolności telepatyczne i nazywanie nienazwanego to specjalizacje obowiązkowe na drugim roku studiów architektury. Prawdziwy specjalista w tej dziedzinie powie ci też, co myśleć o globalnym ociepleniu i czy na obiad z teściami lepiej podać chłodnik czy ogórkową.
9. Kiedy wolisz spacerować po Centralnym, niż wrócić do domu
Jeśli powykręcałeś wszystkie żarówki, wychodzisz z domu przed świtem i zostajesz w pracy po godzinach – byleby tylko odwlec moment powrotu do mieszkania – dobry architekt sprawi, że pokochasz home office.
10. Szukasz w internecie odpowiedzi na pytanie, czy potrzebujesz architekta
Potrzebujesz. Zadzwoń po niego.